31.07.2013

Kobieta do biegania. Buty do biegania.

Zaczynając bieganie wczesną wiosną kupiliśmy sobie najprostsze biegowe buty. Biegaliśmy w nich podczas Orlen Warsaw Marathon (10 km), Sztafety Par dookoła Stadionu Narodowego (12 km), Biegu Ursynowa (5 km), Biegaj w Garwolinie Avon kontra Przemoc (10 km), 23. Biegu Powstania Warszawskiego (5 km) i oczywiście podczas wszystkich naszych treningów.



Za czterdzieści kilka dni biegniemy w naszym pierwszym półmaratonie w Wilnie. Andrzej miał szczęście i wygrał piękne BOOSTY w fejsbookowym konkursie Adidas Running. Ja też bym chciała pobiec w jakichś ładniutkich:), więc rozpoczęliśmy poszukiwania.
Prosimy o podpowiedzi, sugestie i propozycje, w jakich butach najlepiej pobiec. 






Pobiegniemy...

I taką właśnie trasą pobiegniemy na naszym pierwszym półmaratonie (15 września, Wilno).


Z Runners'em do łóżka:)

Zjedli, pobiegali, to teraz poczytają o jedzeniu i bieganiu :)


Ps. Zaraz po lekturze sierpniowego "Runners'a", buty lądują w pralce, a my w łóżku:)
Ps.2. Dzisiaj, zgodnie z planem treningowym "tylko" 7 km:)



29.07.2013

AA… rybozą w zmęczenie



AA Drink był jednym ze sponsorów 23. Biegu Powstania Warszawskiego. W miasteczku biegowym nie mogło więc zabraknąć stoiska firmy. A na stoisku – w związku z tym, że jesteśmy początkujący i testujemy wszystko, no prawie wszystko – nie mogło zbraknąć nas.
Zakupiliśmy pudełeczko Energy Gel. Zawsze się zastanawiamy, czy wsparcie w tubce działa bardziej na głowę czy na organizm. Postanowiliśmy więc sprawdzić właściwości cudownej mikstury… Zabraliśmy wczoraj do Kampinosu dwie tubki. W połowie 15-kilometrowego dystansu postanowiliśmy zjeść zawartość jednej z nich. Tak naprawdę to nasze pierwsze doświadczenie biegowe z żelem energetycznym. No dobrze, może drugie, ale pierwszy raz kupiliśmy żel energetyczny w Dechatlonie i zjedliśmy go już pod sklepem.
Energy Gel AA Drink miał smak i konsystencję płynnego miodu. Baaardzo słodkiego. I słodycz ta dominowała w całym żelu. O dziwo, wchodził świetnie i nie wymagał popijania wodą, która zneutralizowałby tę słodycz. Po przebiegnięciu kilometra – bez wcześniejszego uzgadniania zeznań – oboje doszliśmy do wniosku, że co prawda nogi mamy już zmęczone, ale wewnętrznego powera jakby przybyło.
Okazało się, że w tubce była ukryta jakaś ryboza, ale podczas morderczego biegu w upale trudno było nam wygooglać, co się pod tą nazwą kryje:) Co by się nie kryło, okazuje się, że działa. Bardzo spodobało nam się także samo opakowanie. Znacznie wygodniejsze do schowania w tylnej kieszonce biegowych spodenek, niż żel kupiony w Dechatlonie, który miał wielką, plastikową nakrętkę.

AA Drink Energy Gel
Zawartość: 4 tubki (35 g każda)
Cena: 12 zł

28.07.2013

15-kilometrowa sauna

Z późnego śniadania zrobił się wczesny obiad i tym sposobem koło 15.30 wylądowaliśmy w Puszczy Kampinoskiej. Może precyzyjniej będzie powiedzieć … w Saunie Kampinoskiej. Ale plan to plan. Trzeba go realizować. Do pokonania mieliśmy 16 km. Wyruszyliśmy dobrze już nam znanym żółtym szlakiem. Decyzje o tym, jak pobiegniemy dalej mieliśmy podjąć już na trasie. Wszystko zależało od tego, czy nadwyrężona kostka, która niestety od czasu do czasu jednak daje o sobie znać, pozwoli na przebiegnięcie dłuższej trasy. Pozwoliła. Więc po szlaku żółtym był czerwony. Przydałaby się pomimo wszystko szczegółowa mapa Kampinosu, bo biegamy trochę na czuja i nie zawsze nam się kilometry zgadzają. Dzisiaj na przykład się nie zgodziły i z zaplanowanych 16 km przebiegliśmy 15. Ale i tak jesteśmy z siebie dumni, kolejna granica przekroczona. No i znowu mieliśmy mocny trening na nogi, co widać na załączonym obrazku:)



































Późne śniadanie przyszłych mistrzów:)

Przed nami wyprawa do lasu. W planie treningowym, według którego przygotowujemy się do półmaratonu w Wilnie (do startu zostało jeszcze tylko 48 dni), mamy dzisiaj do przebiegnięcia 16 km.
Słodko się więc wspieramy:) i za jakąś godzinę wyruszamy. Na talerzu polskie pancakes, z jogurtem greckim i z własnoręcznie zebranymi jagodami na bazie w Podwilku.


Składniki:
• 2 szklanki mąki
• 2 jajka
• 1 i 1/2 szklanki mleka
• 75 g rozpuszczonego masła
• 3 łyżeczki proszku do pieczenia
• 1/3 szklanki cukru pudru
• szczypta soli

Mąkę przesiać, jajka roztrzepać, wymieszać z mlekiem i pozostałymi składnikami. Na końcu dodać masło. Odstawiamy „miksturę” na 15 minut. Ciasto smażymy bez dodatkowego tłuszczu.

00:26:11 i kolejna nauka

Pobiegliśmy, dobiegliśmy i jesteśmy. Na starcie poniosły nas emocje i dała znać o sobie adrenalina, więc już w połowie pierwszego kilometra wiedzieliśmy, że biegniemy nieco za szybko jak na nasze możliwości. Potem więc nieco zwolniliśmy, ale i tak było jakoś wyjątkowo trudno. Czy powodem było zbyt szybkie tempo na początku…? Nie wiemy. Następnym razem pobiegniemy już jednak własnym rytmem.
W takim biegu jak ten nie o wynik chodzi, nie o "robienie" życiówek, ale o uczczenie pamięci Powstańców. 5 km przebiegliśmy w czasie 00:26:11.


27.07.2013

Do zobaczenia na Konwiktorskiej:)


Jest 18.20. Za 45 minut wsiadamy do tramwaju w kierunku Starego Miasta. Spacerkiem pójdziemy sobie na ul. Konwiktorską, żeby wziąć udział w 23. Biegu Powstania Warszawskiego.
Biegniemy tylko 5 km, bo na jutro rano – według planu treningowego – mamy zaplanowane 18 km biegania po lesie. Do zobaczenia na Konwiktorskiej:)




Podbieg na Markowe Szczawiny

W nasze wakacyjne plany mieliśmy wpisane poranne bieganie i spróbowanie jak smakują biegowe treningi w górach. Z porannego biegania nic nie wyszło, bo tak jak pisaliśmy mentalnie do wstawania bladym świtem jeszcze nie dorośliśmy. Udało się za to spróbować sił w bieganiu po górach.



Powiemy tak. Lekko nie było. Z Przełęczy Krowiarki truchtem w 50 minut (czas pieszego podejścia niebieskim szlakiem - 1,5 godziny) dobiegliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach. Na tym odcinku było jeszcze ok. Z Markowych Szczawin na Babią Górę dostaliśmy się już marszotruchtem. Próbowaliśmy podbiegów. Niestety kończyły się przerwą w treningu już po kilku krokach. Podbiegi na dosyć stromych ścieżkach są dla nas jeszcze za trudne. To znak, że jeszcze trzeba popracować nad siłą nóg. Z Babiej Góry próbowaliśmy zbiegów. W połowie drogi kolana odmówiły jednak posłuszeństwa. No jakby nie było, warto. Bieganie w górach to świetny trening i nowa przygoda. No i ta radość, jaką sprawialiśmy turystom:) Jedni wpadali w zachwyt nad naszą kondycją, inni dowcipno-złośliwie komentowali.

 


















Bazowanie

Nic nie pisaliśmy, bo zarobieni byliśmy nicnierobieniem:) 
Ostatnie trzy dni naszej letniej wyprawy spędziliśmy w Podwilku na Orawie, w studenckiej bazie namiotowej Madejowe Łoże (http://www.skg.uw.edu.pl/home). 


Baza cudownie rozleniwia. Można pójść 2 km do sklepu i można też nie pójść. Można zrobić wypad na Babią Górę (i tak też zrobiliśmy), ale można też cały dzień szwendać się po bazie, jeść kolejne drugie śniadanie, zebrać kilka słoików jagód, bo w szale zbierania przerzuciliśmy się z malin na jagody, albo siedzieć i nie robić nic.





21.07.2013

W drodze na Orawę

Wyruszyliśmy właśnie w ciąg dalszy naszej podróży. Z Podlesic na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej  z bagażnikiem wypakowanym prawie po brzegi słoikami z jurajskimi malinami przemieszczamy się w kierunku Podwilka na Orawie. Na Jurze gościliśmy przez tydzień na obozie wspinaczkowym dla dzieci i młodzieży organizowanym przez naszego znajomego. Trochę zaniedbalismy biegowe treningi, bo przez tydzień wspinaliśmy się i dorabialismy jako obozowi kucharze:)

19.07.2013

Jurajskie maliny z Łutowca

Trzymamy się planu treningowego. Dzień biegania. Dzień przerwy. W dni "nie biegaczowe" kontynuujemy zbiór malin. Nieźle nam idzie;) Mamy już 8 słoików.

18.07.2013

Wybiegani o zmierzchu

Odkładaliśmy odkładaliśmy bieganie na później aż zrobiło się nie tyle późno, co ciemno. Nie pobiegliśmy więc przez las do Bobolic, tylko truchtaliśmy sobie drogami wokół Łutowca. Z 8 km wyszło nam 6, za to z długimi podbiegami. Takich podbiegów próżno szukać na warszawskim Bemowie:)
W takich momentach widzimy plusy porannego biegania, ale jeszcze mentalnie do tego nie dorośliśmy.

Pełna relaksacja:)

Skwar, żar, upał. Cały dzień leżakujemy pod pięknymi skałami w Łutowcu. Przygotowujemy się psychicznie do wieczornego treningu. Dzisiaj przed nami 8 km.  W planach - dotarcie do zamku w Bobolicach.

17.07.2013

W malinowym chrusniaku

Zgodnie z planem buszujemy też po malinowych chruśniakach i robimy zapasy malin na malinowke. Jurajską malinówkę:)

16.07.2013

Z Łutowca do Mirowa w 10 minut...

Może nie ma w tym nic zaskakującego, że 2 km biegnie się około 10 minut, ale jakież było nasze zaskoczenie, kiedy po 10 minutach biegu zza lasu wyłonił się zamek w Mirowie:) W wersji spacerowej co roku pojawiał się dopiero po jakichś 30.
Dzisiaj w jurajskich klimatach wróciliśmy do naszego planu treningowego, według którego przygotowujemy się do półmaratonu w Wilnie. Na dziś mieliśmy do odpracowania 6 km. Było więc 6 km z podbiegami i zbiegami, z Łutowca do Mirowa i z Mirowa do Łutowca.

14.07.2013

Przez łąki, przez pola i las...

... Biegalismy sobie dzisiaj wieczorem przez 40 minut. Noga działa i nie boli. Zrobiliśmy nawet rozgrzewke, którą przyznajemy sie bez bicia, od czasu do czasu pomijalismy.
Przez chwilę byliśmy też w malinowym chrusniaku;) wracamy tam jutro ze sloikami. Będzie baza na malinowke jurajska;)

W terenie

Początkujacy biegacze pozdrawiają z Rzędkowic;)

12.07.2013

Biegnij Warszawo

I kolejny licznik dodany na stronie. Właśnie dopisaliśmy do biegowego kalendarza imprezę „Biegnij Warszawo”. 

W Polskę jedziemy:)

Po dwóch tygodniach leniuchowania, nie biegania, kulinarnego sobie dogadzania wracamy! Wyjeżdżamy. Na łonie natury będziemy wracać do formy. Przed nami biegi, zbiegi i podbiegi w pięknych okolicznościach Jury Krakowsko-Częstochowskiej.























Tym razem planujemy biegać bladym świtem. Zobaczymy, czy się uda. A potem kilkudniowy wypoczynek w Podwilku na Orawie. Bardzo chcielibyśmy spróbować jak smakują treningi biegowe w górach.


11.07.2013

Buty testujemy




Spodobały nam się buty w reklamie Lidla. Jeszcze bardziej spodobała nam się ich cena:) Całe 65 zł. No to kupiliśmy. Pozytywne zaskoczenie. Teraz sprawdzimy, czy nadają się do biegania. Jeżeli tak, to będą kolejnym obuwiem treningowym. Jeżeli nie, to są tak wygodne, że będą idealne do chodzenia nawet na co dzień.

10.07.2013

Bieg Szlak Trafi

Szykuje się kolejna sympatyczna impreza biegowa. Bieg Szlak Trafi. Pobiegniemy na 5,6 km leśnymi duktami, dnami wąwozów, polnymi drogami…  Będą i podbiegi i zbiegi, czyli fajny trening.
Skusiła nas obietnica pożywnego leczo ze świeżych warzyw na mecie:) Czyli znowu biegamy i jemy, jemy i biegamy:), tym razem w pięknych okolicznościach przyrody Kazimierskiego Parku Krajobrazowego.
Lista biegaczy już zamknięta - zgłosiło się ponad 200 osób - ale kto wie, może ktoś nie zapłaci, więc warto śledzic aktualności na stronie Bieg Szlak Trafi. Do 3 sierpnia jest jeszcze chwila.
I jeszcze kilka słów od organizatorów Bieg Szlak Trafi.



9.07.2013

23. Bieg Powstania Warszawskiego



Licznik na stronie już odlicza dni do 23. Biegu Powstania Warszawskiego. Dzisiaj rozpoczęły się zapisy. Stan na godzinę 23:36 – 5273 zapisanych osób. Oczywiście jesteśmy już wśród nichJ

Color Fun

Już za chwileczkę, już za momencik dowiemy się więcej o Biegu Color Fun. „Sprzedaliśmy” nasze adresy mailowe i czekamy na szczegóły.



Jak na razie wiemy, że to „pierwszy w Polsce bieg dla wszystkich, że to fantastyczna zabawa dla młodych i dla tych starszych, dla całej rodziny”. Warszawa ma podobno eksplodować kolorami:)

Wiemy też, że chyba organizatorzy zainspirowali się (w sumie nie ma w tym nic złego) biegiem Color Run i teraz mają mały problem z komunikacją, bo dużo osób zamiast „Color Fun” pisze „Color Run”.
No nic, poczekamy, zobaczymy i … pewnie pobiegniemy, a co:)
A tak wygląda Color Run:)
Color Run


8.07.2013

Jak nie biegamy, to wspominamy




Zawsze jest tak, że ktoś musi biec, żeby ktoś zdjęcia mógł robić:)
Mój pierwszy babski bieg. 5 km w Samsung Irena Women's Run 2013. Czas 00:25:34, miejsce open 86, w pewnej kategorii wiekowej miejsce 9:). Od czasu imprezy Samsunga trochę się zastanawiamy nad koncepcją biegów "tylko dla kobiet"...
Mamy nadzieję, że nikogo,
 zwłaszcza Pani Ireny Szewińskiej,
nie urazilismy naszym "twórczym" podejściem do zdjęc:)

I po wizycie u ortopedy...

Oględziny wykazały, że nic nie wykazały:) Innym słowem, będę żyć. Ba! Nawet biegać. Na pewno jednak jeszcze nie w tym tygodniu. Nadwyrężenie z przeciążenia. Opaska uciskowa (już była), żel przeciwbólowy (też był) i do tego leki przeciwzapalne. Na opuchliznę polecamy dodatkowo oczywiście lód, żelowe zimne okłady, i niezawodną w każdych okolicznościach kapustę… A że o jedzeniu, to oczywiście nadal gotujemy:):)
Ciasto francuskie z serem mozzarela, a do tego sałatka z pomidorów, ogórków, papryki, oliwek, i do tego duuuużo zdrowej cebulki.

 

7.07.2013

Śniadanie przyszłych mistrzów:)

Nadal jemy:):)


Nastąpiła nieoczekiwana, ale wcześniej czy później spodziewana, pierwsza kontuzja. Powód? Obstawiamy za intensywne podbiegi, po których nie daliśmy nodze odpocząć, tylko od razu… w sobotę 14 km w pięknych okolicznościach przyrody Puszczy Kampinoskiej (kostka już alarmowała, a ja się upierałam, że dam radę), w niedzielę 5 km w She Runs The Night (endorfiny skutecznie zminimalizowały ból i pozwoliły przebiec dystans w czasie 00:24:29)… Tak naprawdę to nie ma czym się chwalić. Zabrakło mądrości doświadczonego biegacza:) Mamy więc przymusowy tydzień przerwy w bieganiu.

6.07.2013

Sobotnia dieta:)

Żeby nie było, że cały czas tylko dieta biegaczy, to czasami też się rozpieszczamy:)
Dzisiaj tarta z budyniem czekoladowym i malinami. No dobra, kolejny wpis o jedzeniu a nie o bieganiu, bo żeńska połowa pary biegaczy kostkę nadwyrężyła, więc zamiast trenować gotujemy:)



Kolorowy obiad biegaczy:)

Jest zielone (na wzmocnienie odporności organizmu), jest czerwone (podobno zbawienne dla serca) i parowane, a nie smażone. Czyli samo zdrowie i energia. I przepyszne jest. Naprawdę:)
To teraz przepis na sałatkę: pomidory kroimy w kostkę, dodajemy bób (tym razem obieramy i przy okazji trenujemy cierpliwość), do tego duużo czosnku, sól, pieprz. My dodaliśmy jeszcze koperek.





5.07.2013

Spodenki a kariera biegacza:)

Tak, tak, wiemy , wiemy… :) W bieganiu liczy się przede wszystkim chęć biegania. Ale kto powiedział, że piękne, niebieskie – i to jeszcze w promocyjnej cenie 36,90 zł – spodenki Karrimor Run przeszkadzają w rozwoju kariery początkującego biegacza? :):)

Marka Karrimor kojarzyła nam się do tej pory z plecakami i ubraniami outdorowymi. A tu taka miła niespodzianka. Okazuje się, że Karrimor ma również fajne ubrania dla biegaczy.
Spodenki Karrimor Run z linii X Lite idealnie nadają się do biegania latem. Mięciutki, bardzo przyjemny w dotyku materiał. Przewiewne siatki z boku. Wewnętrzne, wygodne majtki. No i wzorek, cudnej urody:)

Coś przeskoczyło, coś się zmieniło...

Od kilku miesięcy biegamy sobie co drugi dzień a to 3 km, a to 5 km, a to 10…
W ubiegłą sobotę po raz pierwszy od początku naszych treningów, w pięknych okolicznościach Puszczy Kampinoskiej, przebiegliśmy 14 km. 4 dodatkowe kilometry to niby niewiele… Coś jednak przeskoczyło. Coś się zmieniło… Od tygodnia zupełnie inaczej patrzymy na nasze biegowe możliwości. Znowu przesunęliśmy granicę. Jeszcze chwilę temu, kiedy najdłuższym pokonanym dystansem była dziesiątka, przebiegnięcie półmaratonu było w sferze marzeń.
Dzisiaj już nie jest marzeniem, ale planem, który - już to wiemy:) - uda nam się zrealizować za 70 dni…

2.07.2013

Biegiem przez życie...

Czego potrzebuje każdy biegacz? Butów biegowych, stroju, dresu, dobrego zegarka? Z pewnością też. Jednak najważniejsza jest chęć biegania. Bez niej całą dyskusję na ten temat można, jak w znanej anegdocie, zakończyć krótko: Po pierwsze, nie ma armat!
(Jerzy Skarzyński, wstęp do książki „Biegiem przez życie. Skarb biegacza”).
Chęć biegania jest. I to duża! Jest również chęć czytania o bieganiu i uczenia się od najlepszych.

1.07.2013

Dziennik początkujących biegaczy czas zacząć!

Jest i śmiech i wspólne nakręcanie się, a czasami kwaśna mina, bo nadal łapie kolka … Jest i lekka zadyszka, ale i zmęczenie, które daje radość, bo udało się dopisać do listy kolejne pokonane kilometry, bo udało się pokonać nasze słabości i przesunąć granicę metr dalej… Jest już i małe uzależnienie, bo jak kończymy biegać to myślimy, kiedy pobiegniemy znowu… Innymi słowy, dziennik początkujących biegaczy najwyższy czas zacząć!



















A wszystko zaczęło się trzy miesiące temu… Bieg na 10 km w ramach imprezy Orlen Warsaw Maraton. Startujemy? Damy radę? No, a co mamy nie dać?!… I tak krok po kroczku, trucht po truchcie się rozkręciło i wciągnęło nas na dobre. Nasze pierwsze 10 km w Orlen Warsaw Maraton (21 kwietnia) przebiegliśmy z czasem 1:06, nasze drugie 10 km w biegu Avon kontra przemoc w Garwolinie (16 czerwca) zrobiliśmy już w mniej niż godzinę (00:57:58).
Mamy coraz więcej biegowych przeżyć, coraz więcej wrażeń, coraz więcej doświadczeń, i już kilka biegowych wspomnień za sobą, którymi chcemy się dzielić z tymi wszystkimi, którzy tak jak my biegać dopiero zaczynają.