22.10.2013

Biegnij Misiu, biegnij!

Teddy i Steve

Na pewno widzieliście go nie raz :) Biegnie w pidżamie flanelowej… albo satynowej… albo w męskiej koszuli nocnej ze szlafmycą na głowie. Za każdym razem z pluszowym Misiem w ręce. Poznajcie Steve’a, trenera Biegającego Misia Teddy.




Skąd wziął się Running Teddy Bear? Jak wpadłeś na pomysł, żeby biegać z Misiem i jednocześnie wspierać Fundację „Mam Marzenie”? 
W Anglii nie ma w tym nic niezwykłego. Zdziwienie raczej budzi fakt, gdy biegniesz bez żadnego wytyczonego celu charytatywnego. Szacuje się, że ok. 80 proc. uczestników ostatniego maratonu w Londynie biegając zbierało pieniądze na cele charytatywne, wielu z nich przebranych w różne, czasami bardzo dziwne stroje. W krajach centralnej Europy podobny pomysł jeszcze nie do końca chwycił. Pojawiają się co prawda tacy biegacze, ale ciągle stanowią znikomy odsetek wśród uczestników biegów. Mamy jednak nadzieję, że uda się nam to zmienić.

Jak od strony „technicznej” wygląda takie wsparcie fundacji?
Wspieramy Fundację „Mam Marzenie”, opiekującą się ciężko chorymi dziećmi. Pieniądze od sponsorów Biegającego Misia, czyli naszych przyjaciół, rodziny, znajomych i wszystkich tych, którzy dowiedzą się o Misiu i jego trenerze, trafiają bezpośrednio na konto fundacji.
Ja sam pokrywam wszelkie koszty związane z treningami czy dojazdem na maratony i uczestnictwem w nich. Sponsorzy sami deklarują - mailowo - ile zapłacą za każdy pokonany przez Misia kilometr. Podczas ostatniego maratonu większość osób zobowiązywała się do przekazania fundacji 1 zł za każdy kilometr (czyli maksymalne wsparcie od jednego darczyńcy wynosiło w tym przypadku 42,20 zł). Jeśli sponsor przesyła dodatkowo słowa wsparcia dla Misia, zostają one umieszczone na pidżamie, w której biegnę. Po maratonie Miś wysyła e-maila do wszystkich darczyńców, informując ich, ile kilometrów przebiegł i dopiero wtedy sponsorzy przesyłają na konto fundacji zadeklarowaną wcześniej kwotę wsparcia, dopisując w przelewie: „Biegający Miś”.

35. PZU Maraton Warszawski

Jak Polacy reagują, kiedy biegniesz z Misiem i jeszcze do tego w pidżamie? 
Pierwszy maraton biegliśmy z Misiem w Pradze. Tam kibice byli raczej konserwatywni, spokojni. Reakcja Polaków była po prostu niesamowita. Głośne krzyki. Poczucie humoru - „dobranoc!” „trzeba było wcześniej wstać” itd. Wielka zachęta. W Warszawie to było duże wsparcie. W Poznaniu - szok. Było mniej ludzi wspierających biegaczy niż w Warszawie, ale zrobili taki hałas, że przez cały maraton uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Przebranie ma na celu zwrócenie na siebie uwagi. Chcę budzić uśmiech wśród innych uczestników i obserwatorów biegu, zaciekawić. Taki jest właśnie cel przebrania – sprowokować pytania, zwrócić uwagę na to, że biegać można nie tylko dla siebie, ale i dla kogoś. Nie tak mocno na serio, nie tylko walcząc o wynik, ale trochę z przymrużeniem oka.
Tutaj każdy jest zwycięzcą: zmęczony, ale szczęśliwy, że spełnia swoje zadanie Miś; sponsorzy , którzy mogą czuć się usatysfakcjonowani, że pomagają ciężko chorym dzieciom spełnić ich życzenie; Fundacja Mam Marzenie, która zyskuje trochę rozgłosu pomocnego w ich codziennej, niełatwej pracy. Zachęcam innych biegaczy, by spróbowali tego sami.

W jakich najbardziej ekstremalnych warunkach biegłeś z Misiem? 
Hmmm… Warunki podczas biegów nie były ekstremalne. Ale biedny Miś - zanim został „uwolniony przez bieganie” - wcześniej mieszkał w ekstremalnych warunkach. W ciemnym pudelku, w garażu.

Na jakie biegi masz zamiar zabrać jeszcze Misia?
Kolejne miejsca na liście na przyszły rok to maratony w Dębnie, w Krakowie i we Wrocławiu. Z tego, co wiem, Teddy będzie pierwszy misiem w historii, który zdobędzie Polską Koronę Maratonów.

Życzymy Wam dużo radości z tego, co robicie i jak najwięcej zapłaconych kilometrów :)

Maraton w Pradze - pierwszy maraton Misia

Zapraszamy na stronę Biegającego Misia.

1 komentarz:

  1. jejku! nie wiedziałam nawet, że jest taka inicjatywa! coś pięknego.. : )))

    OdpowiedzUsuń