Pierwsze wrażenie to lekkość. Buty są naprawdę bardzo lekkie. Po założeniu na nogę okazuje się, że są również bardzo wygodne. Aż chce się pobiec.
Elastyczna cholewka - z miękkiego elastycznego materiału streczowego, pod którym jest siateczka - dobrze opina stopę. Co ciekawe, ma się wrażenie jakby ta opinająca stopę cholewka w ogóle nie istniała. Czuje się tylko energetyczną podeszwę pod stopą. Podeszwa wygląda tak jakby zrobiona była ze styropianu :) To oczywiście nie styropian, a innowacyjna technologia. Wraz z firmą BASF stworzono strukturę z tysięcy małych kapsułek zbierających i oddających energię. Brzmi kosmicznie, ale działa. Podczas biegania nie czuję, że podeszwa jest zbyt miękka. Jest sprężysta i świetnie amortyzuje. W energetycznych cytrynkach przebiegłem m.in. półmaraton w Wilnie, kilka "dziesiątek", "piątek" i nie było najmniejszych problemów z obtarciami czy odciskami. Cały czas są przyjazne dla moich stóp. Po biegu wcale nie mam ochoty ich zdejmować. Wszystko wskazuje więc na to, że pobiegnę w nich wiosenny półmaraton, maraton i jeszcze kilka innych biegów.
Boosty sprawiają wrażenie bardzo delikatnych, ale są trwałe i mocne. Wczoraj wyczyściłem je gąbką, bo były już brudne i trochę zabłocone. No i powiem wam, że wyglądają wciąż jak nowe.
Na plus zaliczyłbym również nowoczesny wygląd. Podobają mi się właśnie w wersji „jarzeniowa cytrynka”.
Jako że bardzo lubię energetyczne cytrynki, na razie nie dostrzegam żadnych „minusów”. Choć jeden duży jest - cena. Jako „młody” biegacz zdążyłem już jednak docenić jak ważne są dobre buty, więc - pomimo wysokiej ceny - gdy będę kupował następne, zapewne wezmę Boosty pod uwagę w pierwszej kolejności.
ps. Oczywiście będziemy też uważnie wypatrywać kolejnych konkursów na fan page'u adidas Running i konkurencji :) :) :) :)
Dobra robota!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i pozdrawiam!